Były właściciel pumy Nubii skazany na rok więzienia w zawieszeniu (opis)
Stanek (zgodził się na podawanie nazwiska), weteran z Afganistanu, kupił pumę przed laty w Czechach, zwierzę trzymał w różnych miejscach, również w domu. Nubia korzystała też z woliery i wybiegu. Czasem prezentował ją na różnych pokazach – na festynach, w zakładach karnych czy w szpitalach.
W lutym 2020 r. sąd zobowiązał Stanka do oddania zwierzęcia do poznańskiego zoo. W lipcu 2020 r., kiedy przedstawiciele ogrodu zoologicznego w towarzystwie zaprzyjaźnionych dziennikarzy przyjechali na jego posesję w okolicy Ogrodzieńca, by odebrać Nubię, Stanek wyprowadził ją na smyczy z klatki, wsiadł z nią do auta i uciekł do lasu. Poszukiwania, w których uczestniczyło ok. 200 policjantów, dron i śmigłowiec, zakończyły się niepowodzeniem. Potem nawiązano kontakt z mężczyzną i rozpoczęto mediację zakończoną przekazaniem zwierzęcia do chorzowskiego zoo oraz zgłoszeniem się poszukiwanego na policję.
Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzuty znęcania się nad pumą poprzez trzymanie jej w niewłaściwych warunkach, prezentowania bez zezwolenia Nubii na różnych imprezach celem zarobkowania, zaniechania wydania zwierzęcia mimo postanowienia o jej przepadku oraz narażenia na niebezpieczeństwo pracowników zoo, którzy przyjechali odebrać zwierzę.
Zawierciański sąd uznał go w poniedziałek za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów, wymierzając mu za nie jednostkowe kary od 4 do 8 miesięcy więzienia. Kara łączna to rok więzienia w zawieszeniu. Sąd orzekł też 2 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji Viva, która pełniła w procesie rolę oskarżyciela posiłkowego, Stanek ma też jej zwrócić wydatki związane z udziałem w tej sprawie i zapłacić po 300 zł zadośćuczynienia kilku osobom, które miał narazić na niebezpieczeństwo.
Sędzia Agnieszka Pluta podkreśliła, że w myśl ustawy o ochronie zwierząt znęcanie się nad zwierzęciem nie musi oznaczać dążenia wprost do zadania mu cierpienia – to także inne zachowania, które nie uwzględniają jego potrzeb. Przypomniała, że Stanek trzymał pumę w kilku różnych miejscach.
„Warunki bytowania, w jakich utrzymywana była puma, nie spełniały warunków dobrostanu tego zwierzęcia i nie pozwalały mu na realizowanie swoich potrzeb gatunkowych” – powiedziała.
Przytoczyła opinię biegłej, która wskazała, że pumy ze swej natury są przywiązanymi do terytorium samotnikami, gatunkiem, który jest aktywny nocą i unika kontaktu nie tylko z człowiekiem, ale też z osobnikami własnego gatunku.
„Przetrzymywanie zatem pumy przez oskarżonego w niewielkich, często zaniedbanych wolierach bądź w klatce bez możliwości eksploracji terenu, bez możliwości schowania się i odpoczynku w pomieszczeniu wewnętrznym w ciągu dnia, bez urządzeń umożliwiających stymulację sensoryczną, a nadto w otoczeniu innych gatunków zwierząt stanowiących naturalne ofiary drapieżnika powodowało, iż puma Nubia nie mogła realizować swoich potrzeb” – uzasadniała sędzia Pluta.
Sąd ocenił, że naruszeniem dobrostanu Nubii było też organizowanie pokazów, spotkań czy warsztatów z jej udziałem. Narażało to zwierzę na kontakt z nieznanymi ludźmi, w obcych środowiskach oraz ekstremalną stymulację, było także nielegalne w świetle obowiązujących przepisów – wskazała sędzia. Nie miała także wątpliwości, że Stanek dopuścił się przywłaszczenia Nubii, odmawiając jej wydania pracownikom zoo, a także naraził ich na niebezpieczeństwo, gdy przyjechali odebrać zwierzę.
Wyrok jest nieprawomocny. Obecny na ogłoszeniu wyroku Stanek zapowiedział apelację, wyraził opinię, że został skazany na podstawie „poszlak i domysłów”. Podczas rozmowy z dziennikarzami podkreślał, że Nubię miał legalnie, prowadząc związaną z nią działalność gospodarczą. Pokazywał zdjęcie w telefonie komórkowym, na którym razem z pumą śpi jego mały syn.
„To jest zwierzę, nad którym ja się znęcałem, to jest zwierzę niebezpieczne” – ironizował. „Poprzez proces wychowania ja byłem pewny zachowania tego zwierzęcia” – oświadczył i powtórzył, że z Nubią łączy go szczególna więź.
Stanek zapewniał, że w 2020 r. chciał wywiązać się z decyzji sądu o obowiązku oddania Nubii, ale – jak przekonywał – nie został poinformowany o terminie i sposobie przekazania zwierzęcia. Zarzucał przedstawicielom poznańskiego zoo, że przyjeżdżając do niego po Nubię, przekroczyli swoje uprawnienia. Twierdzi też, że został przez nich pobity i czuł się osaczony. Kwestionował kompetencje biegłej, która wydawała opinię w jego sprawie.
Prok. Agnieszka Stypa w rozmowie z PAP wyraziła satysfakcję, że oskarżony został uznany za winnego.
„Na obecnym etapie mogę powiedzieć, że wyrok zostanie poddany analizie pod kątem podstaw prawnych i wymierzonej kary” – dodała.
W maju 2022 r. zawierciański sąd również uznał Stanka za winnego. W wyroku nakazowym, bez udziału stron, wymierzył mu karę prac społecznych i zakazał posiadania zwierząt. Obrona złożyła sprzeciw od tamtego orzeczenia, co oznaczało konieczność przeprowadzenia normalnego procesu.
Nubia żyje w chorzowskim zoo. Stanek przez pewien czas pracował tam jako wolontariusz, by mieć z nią częsty kontakt, teraz także ją odwiedza. Pytany, czy jeszcze wierzy w odzyskanie Nubii, wyraził nadzieję, że kiedyś tak się stanie. Odebranie mu zwierzęcia uważa za złamanie praw człowieka. (PAP)
kon/ joz/
